2011/12/13

Tańczący z jeleniami

Pewna Indianka z plemienia Zuni należącego do Indian Pueblo wyplatała koszyki w dolnych piętrach izby na zboczu gór, która zaszła w ciążę za sprawą promieni słonecznych, które ją oświetlały podczas pracy przy wyplataniu koszyków. Zaczęła rodzić nad rzeką, gdy akurat prała bieliznę. Urodziła chłopca, którego schowała w dołku przy rzece i przykryła liśćmi, a sama wróciła do wioski.

Wieczorem nad rzekę przyszła rodzina jeleni. Matka z dwojgiem młodych pili wodę, kiedy uslyszeli płacz dziecka. Łania przygarnęła chłopca jak swoje dziecko i wspólnie z dziećmi poili je wodą,a w nocy ogrzewali swoimi ciałkami, aby nie wymarzło. Chłopiec rósł szybko, ale nie miał ubrań, więc łania udała się do wioski duchów przodków, kachin, które obdarowały chłopca dużą ilością odzieży i pięknych ozdób.

Jelenia rodzina żyła miło, a chłopiec w mokasynach i białej szacie biegał razem z jelonkami po trawie, dzwoniąc dzwoneczkami przywiązanymi do kostek. Pewnego dnia w okolicach góry zjawili się myśliwi, a wśród nich wuj Indianina. Łania udała się wraz z chłopcem na rozmowę o jego przeszłości. Opowiedziała mu historię jego narodzin i uprzedziła, że podczas polowania ona i jego bracia mogą zostać zabili przez polujących na nich Indian.

Dokładnie tak się stało – zarówno łania jak i jelonki zostały zabite, a chłopca zabrał wuj. Kiedy przyjechali do wioski chłopiec został oddany w ręce szamana. Krótko przed przyjazdem młodego Indianimi szaman czuł, że zbliża się ktoś ważny, dlatego rozsypał mąkę kukurydzianą na dachu swego domu. Chłopiec przywitał szamana, na końcu nazywając go dziadkiem. Ten jednak odebrał to jako aluzję do swojego starczego wieku i siwych włosów, które pokrywały mu ramiona. Gdy jednak żona szamana nazwana została babcią, a jego córka – matką, zrozumieli, co chłopiec ma na myśli. Wtedy on opowiedział wszystkim historię swoich narodzin. Matka chłopca zostala ukarana za swój haniebny czyn, a łania otrzymała w podziękowaniu liczne ozdoby z turkusów.

Przez kolejne trzy dni chłopiec krzątał się po okolicy, poznając też życie w wiosce plemiennej. Czwartego dnia matka poprosiła go, by znalazł dla niej liście juki. Chłopiec powędrował więc do pobliskiego lasu na Wielkiej Górze w poszukiwaniu rośliny. Kiedy próbował ją wyrwać z ziemi, ostry liść wbił się w ciało chłopca prosto w serce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz